Płyn micelarny od Lirene

 Witam ponownie!

Minęło trochę czasu od ostatniego postu, ale obecnie mam praktyki i trochę brakuje mi czasu w dobie. Ale mniejsza z tym J.Chciałabym Wam bardzo podziękować za wszystkie kliki w poście o współpracy. Jesteście wielcy! :* Udało się! Paczka już jest w drodze, ale co zamówiłam zdradzę dopiero w poście porównawczym zdjęć ze strony z rzeczywistością J.

Wróćmy do tematu. Dzisiaj pod lupę bierzemy płyn micelarny Lirene. Seria nie ma żadnej specjalnej nazwy, ale sądząc po kolorystyce skierowana jest do cery wrażliwej.

Niech Was nie zmyli to, ze pokazuję niemalże pełne opakowanie. Nie jest to pierwsza buteleczka tego płynu, którą posiadam.

Co mogę powiedzieć o płynie? W skrócie, że jest świetny, ale to chyba za mało ;). Tak, więc dorzucę, że faktycznie łagodzi (w składzie pantenol). Nie pozostawia skóry napiętej. A mimo to bardzo dobrze zmywa nawet mocny makijaż ust i oczu.

Tutaj możecie zobaczyć skład oraz obietnice producenta:

Porównać go można ze słynnym płynem micelarnym z Garniera. Chociaż tutaj mamy mniejszą pojemność, ale cenę prawie taką samą co jest minusem, ale zależy co kto lubi. Tak czy siak myślę, że jeśli się skusicie to nie będziecie zawiedzione jakością.

Jeśli chodzi o opakowani jest bardzo praktyczne, bo zajmuje niewiele miejsca. Butelka jest szczupła, przeźroczysta, dzięki czemu kontrolowanie ilości nie sprawa problemu.
Zamknięcie też nie jest problematyczne. Zamykany „na klik” dozownik z tradycyjnym otworem, przy którym nie należy się zapominać naciskając, bo czeka nas kąpiel.

To już chyba na tyle, dodać mogę, że produkt nie jest perfumowany ani barwiony. Polecam wszystkim wrażliwcom i nie tylko.

A Wy czym zmywacie makijaż? Macie swoich ulubieńców?

Do następnego postu!