Kreska z Miss Sporty

Witam Kochane,

Myślę, że każda z nas przeszła (albo przejdzie) wybór swojego pierwszego eyelinera. Nie ważne czy będzie używany tylko „od święta” czy też na co dzień, chcemy jednego- żeby był idealny.

Chociaż firmy oferują nam je w różnorakiej formie- pisaka, w słoiczku, kajala czy też w tradycyjnej zakręcanej buteleczce. Szczerze przyznam, że przez wszystkie rodzaje nie przeszłam, a flamaster mi się nie sprawdza, ale nie o tym dzisiaj….

Weźmy pod lupę produkty z jakimi pierwszy raz miałam styczność kupując je w ciemno na ubiegłorocznej promocji -49% w Rossmannie.
Mowa o eyelinerach od Miss Sporty w wersji czarnej oraz brązowej.

Za co je uwielbiam? Mają piękne, mocno niepigmentowane kolory, które utrzymują się nawet cały dzień, pomimo moich z natury tłustych powiek. Czyli dobra jakość (dodam, że poprzednie opakowania miałam ponad pół roku i nie zaschły) za dobrą cenę, bo z tego co pamiętam regularnie kosztuje jakieś 12-13zł. Na uwielbianych promocjach w Ross można je dorwać za zawrotne 6zł!

Ale czy to koniec? Otóż nie…

Kreski nie ścierają się (chyba, że uparcie trzemy po powiekach) i dobrze komponują się z makijażami na różne okazje jak i codziennym.
Dzięki zwężającemu się pędzelkowi możemy regulować grubość kreski bez zbędnych akrobacji.

Myślę, że obydwa produkty sprawdzą się zarówno dla raczkujących w robieniu kreski jak i dla weteranów.

Używacie eyelinerów? Macie swoje ulubione produkty? Podzielcie się w komentarzach!

Tymczasem, widzimy się w następnym poście!