piątek, 27 października 2017

Farbowanie włosów w domu?- moja opinia w oparciu o farby Ultraplex z Joanny (8.45)

Hejo!

Jesień w pełni, w Lublinie już na większości nie ma już liści a dodatkowo panuje chłód i aż nigdzie nie chce się wychodzić. Z tego powodu przychodzę do Was z tematem, który przy okazji może trochę dopomóc w unikaniu nieprzychylnej aury.
Mowa o farbowaniu włosów w domu. Opinie są bardzo podzielone. Jedni argumentują zdanie przeciw, że można sobie zrobić krzywdę- wypalone włosy, zły kolor, a zwolennicy mówią o mniejszych kosztach, braku terminów (maluję kiedy mam czas i ochotę).
Zacznę może od tego, żeby powiedzieć Wam o moim zdaniu na ten temat. Po pierwsze, nie bez przyczyny są egzaminy fryzjerskie a ludzie tego fachu uczą się latami. Dlatego przy bardziej zaawansowanych zabiegach, typu balejaż, ombre, sombre, ekstrawaganckie kolory oraz zejściach o parę tonów w kolorze zalecałabym udanie się do specjalisty.
Jednakże, jeżeli chodzi o odświeżanie koloru czy też malowanie odrostów, wykonuję to sama i to już od jakiś 6 lat. Wiem w czym jest mi dobrze i obracam się mniej-więcej w tej samej palecie kolorystycznej (ciepłe brązy, czerwienie, rudości), więc nie mam problemu z doborem koloru.


Jak widać na powyższym obrazku obecnie na mojej głowie gości ognisty rudy odcień. Uwielbiam rudości, ale są niezwykle problematyczne. Rude i czerwone pigmenty mają to do siebie, że bardzo szybko wypłukują się z włosów, dlatego należy je dość często odświeżać (1 raz/miesiąc przy codziennym myciu głowy). 
Jakie byłyby tego koszty u fryzjera, aż nie chcę przeliczać. Z racji studenckiego budżetu stwierdzam, że w 100% poradzę sobie z tym zabiegiem za max. 30zł (droższe drogeryjne farby) a nawet za 15zł (bohaterka dzisiejszego postu) a nie za 90 złotych. Różnica jest znaczna.



Przetestowałam już chyba wszystkie drogeryjne farby w odcieniach rudości. Jednak wiadomo czasami wrażenia po nich były różne, czasami na włosach utrzymywał się lekki efekt sianka. Producenci jak mogą dopasowują się do trendów, więc wychodzą z coraz to nowymi, lepszymi formułami farb. 
Z tejże okazji dostałam do przetestowania nowy produkt marki Joanna- z kompleksem Ultraplex, czyli w skrócie mówiąc zapewniającym nam pielęgnację oraz regenerację czupryny podczas zabiegu koloryzacji. Mój kolor to 8.45 Płomienny Rudy.


Na powyższym foto widać zawartość pudełka- aktywator, który mieszamy z utleniaczem i farbą, rękawiczki foliowe oraz stabilizator, który nakładamy już po spłukaniu farby z włosów. To on razem z aktywatorem  odpowiadają za, wspomniane wcześniej, właściwości pielęgnujące zabiegu.
Poniżej wrzucam dokładniejszy opis zawartości, z gramaturą oraz opis farby producenta: 


Od siebie dodam tylko, że warto ubrać się w tzw."ciuchy po domu" a najlepiej takie, które będzie można zdjąć przed spłukaniem farby bez konieczności przeciągania ich przez głowę oraz coś do przykrycia ramion, np. stary ręcznik.
Wracając do procesu farbowania- po zmieszaniu wspomnianych już składników otrzymamy... fioletową, średnio gęstą papkę.  Nie ma co się bać tego koloru, jest normalny przy farbach w odcieniach rudości i utleni się do wyczekiwanego koloru na włosach już po kilku minutach. W przypadku produktu Joanny warto wspomnieć o tym, że zapach mieszanki nie jest tak ostry jak w przypadku innych farb, np. z Loreala.

Wymieszana farba- tak ma odcień fioletu ;)
Farba nie robi problemów podczas aplikacji- jest na tyle gęsta żeby nie schlapać całej łazienki, ale też dobrze rozprowadza się po włosach i jest na tyle wydajna, że pokryłaby włosy o długości tak z parę centymetrów za ramiona.
Następnie jak w przypadku wielu farb zalecany czas "trzymania" farby na włosach to 25-40 minut w zależności od tego jak bardzo mocny kolor chcemy uzyskać. Osobiście zostawiam farbę na swojej czuprynie na 35 minut. 
W tym czasie, co jest jednym z największych plusów farbowania w domu, zajmuję się tym co zaplanowałam- wstawiam pranie, zmywam, przeglądam zdjęcia do postów. 
Jednak ZAWSZE nastawiam sobie budzik, żeby nie zapomnieć i po 35 minutach spłukać farbę i nie narażać się na spalenie włosów.
Po dokładnym spłukaniu farby nałożyłam Stabilizator, który nawiasem mówiąc pachnie bardzo ładnie, jak kosmetyk z salonu fryzjerskiego. Notka o producenta mówi, że należy nałożyć go na min. 10 minut, ja potrzymałam 15- a co jak szaleć to szaleć xD.

Poniżej efekt przed......



... i po farbowaniu:

Po farbowaniu, nałożeniu i spłukaniu stabilizatora oraz wysuszeniu włosy są bardzo miękkie. Nie ma efektu tępych, szorstkich włosów jak po farbowaniu Lorealem. Nie było problemu z ułożeniem, ani włosy nie wydają się obciążone. Kolor jest bardzo intensywny, równomierny i nie ma żadnych miejsc, których farba nie złapała.

Tydzień po farbowaniu mój kolor prezentuje się jak na zdjęciu poniżej. Trochę się wypłukał, ale myję głowę codziennie, stąd tak duże zejście z pigmentem i jest to normalne. Najważniejsze jest to jak kolor wygląda po spłukaniu pierwszego ognia. Tak to jest z rudościami. Dalej nie mam odczucia przesuszenia włosów oraz skóry głowy i włosy układają się tak jak potrzeba.

foto bez filtrów, przy naturalnym świetle
Farbę Joanna z kompleksem Ultrapex jak najbardziej polecam- nie niszczy włosów i kosztuje około 15 złotych!

Pozdrawiam,

8 komentarzy:

  1. Bardzo duża różnica! Ja farbuję włosy u fryzjera, ale w domu odświeżam kolor. Chętnie przyjrzę się bliżej tym farbom :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny kolor włosów, może wypróbuję innego koloru. Na mnie tak pięknie by nie wyglądało ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja zawsze chodzę do fryzjera - ale super ten kolor Ci wyszedł :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Dzięki za post, bo dzięki niemu wreszcie zdecydowałam się na zakup tej farby! ;)
    Wybrałam kolor Czerwone wino, bo lubuję się w odcieniach czerwonego. :) I wszystko jest tak jak Ty piszesz, farba nie śmierdzi, pięknie kryje włosy, a włosy po farbowaniu są miękkie. Świetna farba za niewielkie pieniądze. Idealna! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam odcienie rudości, ostatnimi czasy byłam wierna Joannie Naturia, ale z tego co widzę, to ta seria też jest warta uwagi :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmetyczny młyn , Blogger